Zaraz po powrocie do domu udałem się w
poszukiwanie Raven. Byłem pewien, że Doyle już tu z nią przyleciał, bo jak
ostatnio rozmawialiśmy, był już niedaleko. Pierw zajrzałem do skrzydła
szpitalnego, ale nikogo tam nie zastałem. Postanowiłem więc znaleźć mamę i od
niej się dowiedzieć, gdzie jest Rae. Szczęście mi sprzyjało bo natknąłem się na
białowłosą akurat jak wychodziłem ze skrzydła szpitalnego.
-Zak! – uśmiechnęła się do mnie –
Wróciliście. Jak wam poszło?
-Nie zbyt dobrze. Doktor Moraus nie
żyje, a w dodatku zniszczyła pendrive, który był naszą jedyną poszlaką odnośnie
Trójcy – mówiąc to pokazałem zniszczone urządzenie.
-Myślisz, że uda ci się coś z niego
wyciągnąć? – zapytała z nadzieją.
-Oby. Inaczej będziemy w ciemnej du… -
kobieta skarciła mnie wzrokiem – No co? Mam już szesnaście lat, chyba mogę użyć
słowa dupa?
-Oczywiście, że możesz. Po
prostu…ostatnio dziwnie się zachowujesz, inaczej.
-Zmieniłem się. Myślałem, że akurat ty
to rozumiesz.
-Rozumiem synku, rozumiem – szybko
zaprzeczyła – Po prostu potrzebuję czasu by przyzwyczaić się, do nowego ciebie.
-Jasne…Słuchaj, tata zaraz przyniesie
ciało Pani Doktor, chce abyście je zbadali, może uda się wam czegoś dowiedzieć
– Drew pokiwała porozumiewawczo głową – Ja chciałbym w tym czasie odwiedzić
Raven. Gdzie ona jest?
-W jej pokoju, tym co ostatnio.
-Dzięki.