Wszyscy Hydraulicy zostali postawieni
na nogi. Każdy, kto nie miał nic ważniejszego do roboty sprawdzał jakikolwiek
trop związany z Zakiem czy Argostem. Ja i rodzice chłopaka wybieraliśmy się do
najbardziej prawdopodobnego miejsca. Dom V.V. Argosta, jego Dziwny Świat. Od
czterech lat stoi pusty, ale ten świr podobno czuje się tu najlepiej.
Posiadłość, jeśli można to tak nazwać, znajdowała
się na jakimś odludziu. Nie, to nawet nie była posiadłość. To były jej resztki.
Doc mówił, że kiedy Argost połączył moce Zaka ze swoimi, powstał wybuch, który
zniszczył dom. Ocalały jednak poziomy podziemne i właśnie tam się kierujemy.
Zjechaliśmy po linie w do wielkiej
dziury w „domu”. Do rodziców Zaka, Fiskertona, czyli małpo podobnego stworzenia
dołączyła jeszcze jedna Kryptyda. Komodo, czyli smok z wyspy Komodo.
Powoli schodziliśmy w dół, gotowi do
ewentualnej walki. Rzeczywiście, na podziemnym piętrze wszystko było inne,
luksusowe. Podłoga i ściany z ciemnego kamienia, a na nich różne obrazy.
Dotarliśmy do cel. Drew i Doc wywarzyli
jedne z drzwi, ale w środku nic nie znaleźliśmy. Zrobiliśmy tak z każdymi
kolejnymi i ciągle nic. Cholera! Miałam taką nadzieję, że go znajdziemy, że
wszystko znów będzie dobrze. Myliłam się.