niedziela, 19 listopada 2017

Rozdział XXIII - Rozdane Karty


Wróciliśmy do Ojca, a kiedy starzec zobaczył, że Zak niesie na rękach martwą Annę, prychnął. Miałam ochotę mu za to przywalić, za brak do niej szacunku, ale w porę się powstrzymałam. Już i tak nieźle nim sponiewierałam.


Zak położył  ciało Anny na ziemi, a potem podszedł do Ojca.



-Czyli ci się udało – stwierdził starzec – Tylko trochę długo ci to zajęło.

-Sęk w tym, że mi się nie udało – zmarszczyłam ze zdziwienia czoło – Twoje pieprzone serum nie było mi potrzebne. I choć pewnie dla twojego chorego umysłu to będzie niezrozumiałe, to musisz wiedzieć, że wystarczyło zamienić z nią kilka słów. Nawet nie musiałem jej oto prosić, ona sama wiedziała, że musi przestać. I sama naprawiła to, co zniszczyła – Ojciec zmierzył Zaka wzrokiem, jakby był zdenerwowany tym, że chłopak nie wykonał jego polecenia. Może był tym zdenerwowany…

-Czyli mam rozumieć, że zaryzykowałeś życie wszystkich mieszkańców Jerozolimy oraz pobliskich miast i „gadałeś” sobie z tak zabójczą bronią?

sobota, 11 listopada 2017

Rozdział XXII - Cholerna Trójca

Siedziałam w budynku Trójcy Razem z Ojcem. Starałam się nie spuszczać z niego wzroku, ale byłam tak skupiona na tym, co działo się na zewnątrz, że czasami zaczynałam bujać w obłokach i nim się zorientowałam, mój wzrok skierowany był w zupełnie inną stronę, niż powinien. Starszy mężczyzna siedział na metalowym fotelu chirurgicznym i bacznie mi się przyglądał. Początkowo byłam pewna, że rzeczywiście będzie próbował uciec. Ale szybko zdałam sobie sprawę, że po pierwsze, nie poradziłby sobie w tą burzę piaskową, a po drugie, nie miałby gdzie uciec. Jerozolima jest zrujnowana, nie miałby się gdzie schronić. Jego jedynym wyjściem jest wezwanie pomocy, albo zabicie mnie, ale skoro Anna go zdradziła i pewnie lada moment umrze to tylko ja jestem w stanie zniszczyć Kura. Dlatego nadal jestem im potrzebna.

czwartek, 21 września 2017

Rozdział XXI - Dla dobra świata

Jeszcze nigdy nie byłam w Jerozolimie, ani w ogóle w tej części świata, ale jestem pewna, ze tak wielkie burze piaskowe normalne nie są. A przed nami utworzyło się właśnie coś w rodzaju ogromnego tornado z piasku, które niszczy wszystko na swojej drodze. Było już ciemno, a piach wokół nas strasznie utrudniał nam widoczność, dlatego też wylądowaliśmy poza granicami miasta, gdzie tornado jeszcze nie doszło. Zak skoczył na chwilę do takiej ala zbrojowni, składziku na broń i wyciągnął z niego dwie pary gogli, w tym jedne podał mi.

sobota, 16 września 2017

Rozdział XX - Prawdziwe przedstawienie


-Jesteś wariatką – stwierdziłem widząc z oddali Dziwny Świat.

Jeszcze kilka godzin temu pomysł Raven wydawał mi się dobry. Polecimy do Argosta i dowiemy się, gdzie jest Anna. W końcu oni współpracowali, a więc musieli się jakoś kontaktować. Argost zadzwoni do niej, grzecznie spyta gdzie mogą się spotkać, tylko na spotkanie nie poleci on, a my. Plan jak marzenie, można rzec.

Jedyny problem jest taki, że to jest Dziwny Świat i to jest V.V. Argost, któremu za nic nie można ufać i nigdy, ale to przenigdy nie powinno się z nim w jakikolwiek sposób umawiać! Wiem to dobrze z własnego doświadczenia. On jest zły, przebiegły i kłamliwy i zrobi wszystko, żeby nas zniszczyć.

czwartek, 20 lipca 2017

Rozdział XIX - Pojednanie


Zawsze byłam ciekawa, jak to jest umierać… Czy faktycznie widzimy światło, które ma zabrać nas do nieba? Czy ciemność, która na logikę powinna z skierować nas do piekła? Ja jestem w stanie stwierdzić, że ani jedno, ani drugie. Gdy umierasz to tak, jakbyś zasypiał w naprawdę długi sen ze świadomością, że już się z niego nie obudzisz. Ale jednak, ja się obudziłam… A dokładniej, obudziło mnie jasne światło szpitalnej lampy zawieszonej centralnie nad moją głową. Może lekarze specjalnie je tak wieszają, żeby chorym nie chciało się umierać? Kto wie…

piątek, 7 lipca 2017

Rozdział XVIII - Powód, dla którego warto żyć

-Dlaczego to zrobiłaś?! – krzyknęłam na nią, nie zwracając uwagi na to, że ból, jego ból, wciąż rozsadzał mi czaszkę – Przecież to był twój przełożony, czyż nie?
-Owszem, ale z tego, co widziałam i słyszałam, zdradził Trójcę i przestał być Synem – mówiła chowając broń do kabury przy pasie – Nawet nie wiesz jak łatwo było was podsłuchać.
-Skąd wiedziałaś, że tu będę?
-Pomyśl trochę – dziewczyna zaczęła iść w moją stronę – Użyłaś konta ojca żeby kupić bilet do Waszyngtonu. Nie trzeba być geniuszem, żeby się domyślić, że przyleciałaś się z nim spotkać. Wiedzieliśmy, że tu będziesz i Pierce miał na mnie czekać, ale najwyraźniej znudziło mu się dowodzenie Trójcą. Powiedz, zdradził ci coś więcej niż to o mocach telepatycznych, bo na ten fragment zdążyłam? – zapytała, stanowczo zbyt pewna siebie.
-A niby dlaczego miałabym ci powiedzieć, co?
-Bo ja wiem, może dlatego, że inaczej cię zabiję? – zaśmiałam się pod nosem.

niedziela, 2 lipca 2017

Rozdział XVII - Zabić, to nie to samo, co zniszcztć


Podróż do Waszyngtonu minęła mi bardzo spokojnie. Żadnych turbulencji, czy opóźnień. Taksówką udałam się do hotelu, który okazał się jeszcze piękniejszy niż ten, w którym byłam z Doylem. Ściany pomalowane na pastelowe barwy, a podłoga wykonana z prawdziwego drewna. Uwielbiam takie kompozycje.